Trendy w sieci

Przejęcie Twittera przez Elona Muska — co musisz wiedzieć

Świat mediów społecznościowych przeżył prawdziwą rewolucję w zeszłym tygodniu. Saga przejęcia Twittera przez Elona Muska w końcu dobiegła końca. Nowy szef firmy od razu przystąpił do wprowadzania fundamentalnych zmian w firmie — które spotkały się z głośnym odzewem zarówno od użytkowników, jak i świata biznesu.

Co właściwie miało miejsce po tym, gdy Musk kupił Twittera? W tym artykule pokrótce streścimy drogę, jaka doprowadziła nas do tego punktu i najważniejsze wydarzenia ostatniego tygodnia. Spojrzymy też na reakcje na ostatnie wydarzenia oraz co zmiany oznaczają dla zwyczajnych użytkowników.

W poprzednim odcinku Sagi o Zakupie Twittera

“Fabuła” procesu zakupu Twittera byłaby w stanie wprowadzić w osłupienie nawet najbardziej zapalonego fana “Gry o Tron”. Wszystko zaczęło się w styczniu tego roku, gdy Elon Musk zaczął kupować udziały w Twitterze. W kwietniu ujawnił, że jest właścicielem 9.2% udziałów w firmie — co automatycznie uczyniło go największym udziałowcem.

Ta informacja spowodowała nagły skok ceny akcji firmy. W odpowiedzi, Musk otrzymał propozycję dołączenia do rady nadzorczej spółki. Z początku wydawało się, że zgodził się objąć stanowisko — ale szybko (i niespodziewanie!) zmienił zdanie.

Zamiast tego odpowiedział ofertą: zaproponował wykupienie całości firmy za 43 miliardy dolarów ($54.20 za akcję) i uczynienie jej spółką prywatną. W celu sfinansowania zakupu zaciągnął serię pożyczek i zastawił znaczącą część swoich udziałów w Tesli.

Pomimo wczesnych zapowiedzi, że sprzedaż dojdzie do skutku, Musk ogłosił w maju, że rozważa wycofanie się z umowy. Powodem miały być doniesienia o znacznych ilościach botów, które generują sztuczny ruch na platformie. Musk zaczął domagać się wyjaśnień od platformy — i od tego zaczęła się przepychanka, która trwała miesiącami.

Przez cały ten czas cena akcji Twittera leciała raz w górę, raz w dół — zgodnie z rytmem kolejnych doniesień prasowych. Jakby tego było mało, podczas tego okresu whistleblower Peiter Zatko upublicznił swoje doniesienia na temat rażących zaniedbań bezpieczeństwa wewnątrz firmy

W końcu zarząd Twittera uznał, że ma dosyć zabawy w ganianego. W dniu 12 lipca złożony został pozew sądowy przeciwko Muskowi aby zmusić go do wywiązania się z zobowiązania zakupu firmy. Po kilku próbach odwleczenia rozprawy Musk w końcu uległ i zgodził się sfinalizować zakup Twittera na oryginalnych warunkach umowy.

Ostateczne przejęcie Twittera przez Elona Muska doszło do skutku 28 października 2022. Tutaj tak naprawdę zaczyna się nasza opowieść.

Więc — co się zmieniło?

Tutaj też natrafiamy na niesamowite zawiłości. Tak dużo wydarzyło się w ciągu pierwszego tygodnia “nowego” Twittera, że ciężko spamiętać wszystkie wątki. Ograniczymy się zatem do najważniejszych zdarzeń w — mniej więcej — kolejności chronologicznej.

“Wielkie porządki”

Pierwsze znaczące wydarzenie miało miejsce jeszcze przed zakończeniem zakupu. 20 października Washington Post opublikowało artykuł informujący o planach Muska aby zwolnić znaczną większość pracowników Twittera. Informacja spotkała się z gigantycznym odzewem w sieci oraz protestem wewnątrz firmy.

Gdy tylko zakup został sfinalizowany, Musk natychmiast zaczął przedstawiać pracownikom firmy swoją wizję. Wtedy zaczęły się zwolnienia.

Jedną z pierwszych rzeczy, jaką zrobił Musk było rozwiązanie zarządu i zwolnienie wszystkich dyrektorów w firmie. Wyrzucono CEO Paraga Agrawala, CFO Neda Segala, główną prawniczkę Vijayę Gadde oraz wielu, wielu innych. Pracownikom “szeregowym” kazano pracować po godzinach i spać w biurze aby jak najszybciej dostarczyć funkcjonalności, jakich zażądał Musk. Jedną z nich była zmiana systemu weryfikacji.

Zmiany w systemie weryfikacji

Według starych zasad, słynny “blue check” był zarezerwowany jedynie dla osób które potwierdziły swoją tożsamość i uzasadniły potrzebę weryfikacji. Do tego grona należeli m.in. politycy, celebryci, dziennikarze — ludzie, którzy z wiadomych powodów chcieli upewnić się, że nikt nie będzie się za nich podszywał.

Nowy system pozwala każdemu zapłacić $8 za weryfikację, bez potrzeby potwierdzenia tożsamości. Na początku Elon Musk planował zmusić wszystkie zweryfikowane konta do płacenia $20 miesięcznie aby zachować status, jednak głośny sprzeciw zmusił go do zmiany planów.

Chaos rozpętał się natychmiast — tuziny kont zaczęły się podszywać pod Elona Muska.

Masowe zwolnienia

Prawdziwy szok miał miejsce w piątek, 4 listopada. W kilka godzin Musk zwolnił około 3,700 osób. Żadna część firmy nie uniknęła strat w personelu — najbardziej dotknięty jednak był dział moderacji oraz zespół ds. praw człowieka. 

W tym samym czasie Musk ogłosił że w celu ograniczenia wydatków firmy zrezygnuje z dużej części infrastruktury. Celem jest zaoszczędzenie miliarda dolarów w skali roku. Obecnie, największym wydatkiem firmy jest hosting w chmurze — i tutaj planowane są największe cięcia.

W ciągu poprzedniego tygodnia wydarzyło się znacznie więcej — ale to, co wymieniliśmy, spotkało się z największym odzewem. Porozmawiajmy o reakcjach.

Media społecznościowe reagują na przejęcie Twittera

Z największym odzewem spotkały się zwolnienia. Według kodeksu pracy stanu Kalifornia, gdzie znajduje się siedziba Twittera, masowe zwolnienia wymagają długiego okresu powiadomienia, który nie został pracownikom udzielony. Prawnicy natychmiast zaczęli nawoływać pracowników do dołączania do pozwów zbiorowych — z których jeden złożono jeszcze tego samego dnia

Komentatorzy często zwracali również uwagę na kontekst czasowy. Pozbycie się znacznej części moderatorów i radykalna zmiana systemu weryfikacji kont na dni przed wyborami w Stanach Zjednoczonych nie budzi zaufania do nowej administracji Twittera.

Zaczęły mieć miejsce również bardziej przerażające zjawiska. Dezinformacja i mowa nienawiści przybrały na sile w momencie przejęcia Twittera przez Muska. Sam Musk przyczynił się do rozpowszechniania fake newsów, udostępniając niczym niepopartą teorię spiskową na temat ataku na męża Nancy Pelosi — za co spotkała go fala krytyki.

Masowe zwolnienia i nagły wzrost retoryki rasistowskiej i antysemickiej doprowadził do tego, że koalicja organizacji społecznych w Stanach Zjednoczonych zaczęłą nakłaniać 20 największych reklamodawców na Twitterze do bojkotu platformy.

Reakcje ze świata biznesu

Skoro już mowa o reklamodawcach — są oni głównym źródłem utrzymania Twittera. Stanowią 85% całego przychodu firmy!

Ci sami reklamodawcy zaczęli masowo opuszczać platformę w momencie pojawienia się pierwszych oznak problemów z moderacją. Jest to poważny kryzys dla Twittera — nawet weryfikacja za $8 nie nadrobi takich strat.

Jak się okazuje, marki nie lubią być kojarzone z nienawistną retoryką — wielokrotnie widzieliśmy przykłady sytuacji, w których firmy opuszczają platformy kojarzone z rasizmem lub antysemityzmem. Aby nie szukać daleko przykładu, wystarczy spojrzeć na kampanię #StopHateForProfit z zeszłego roku.

Elon Musk przeprowadził kilka rozmów konferencyjnych z największymi reklamodawcami na Twitterze, podczas których zapewniał, że nic się nie zmieni w temacie moderacji na Twitterze. Chwilę potem zwolnił większość moderatorów firmy. Reklamodawcy zwrócili na to uwagę…

jedynie po to, żeby zostać zablokowanymi przez Muska.

W tym momencie nastąpił zwrot pozycji nowego właściciela platformy. Zapowiedział w tweecie, że firmy wycofujące się ze współpracy z Twitterem czeka “termonuklearne publiczne wyśmianie”.

Relacje pomiędzy Muskiem a światem biznesu pozostają napięte. Skutki tych napięć przelewają się na jego pozostałe firmy — w obecnej chwili akcje Tesli są w najniższym punkcie od 18 miesięcy.

Problem mowy nienawiści na Twitterze — i dlaczego ma znaczenie

Porozmawiajmy chwilę o mowie nienawiści — ma znacznie większe znaczenie, niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. Nienawistna retoryka w przestrzeni online ma bezpośredni związek na przemoc w świecie offline. W związku z tym od dekad media społecznościowe są wykorzystywane do radykalizacji.

Ten mechanizm widzieliśmy wielokrotnie — w ostatnich czasach szczególnie głośnym był atak na Kapitol Stanów Zjednoczonych 6 stycznia 2021. Był on bezpośrednim efektem skrajnie prawicowych teorii spiskowych.

Twitter wielokrotnie był krytykowany za ekstremistyczne treści, jakie pojawiały się na platformie. W tym roku znalazł się pod ostrzałem mediów po tym, kiedy posty konta @libsoftiktok doprowadziły do fałszywych alarmów bombowych w dziecięcym szpitalu w Bostonie.

Nienawistna retoryka w mediach społecznościowych ma bezpośredni wpływ na przestępstwa motywowane nienawiścią. Ataki medialne na społeczność LGBTQ+ doprowadziły do znaczących wzrostów w ilościach przestępstw kierowanych w osoby queerowe. Antysemicki tweet Kanyego Westa doprowadził do skoku w przestępstwach antysemickich. Doszło do tego, że oddział FBI stanu New Jersey apelował o nieodwiedzanie synagog, które mogą stać się celem ataków terrorystycznych.

https://twitter.com/FBINewark/status/1588246302189838337

Saga przejęcia Twittera ma miejsce na chwilę przed wyborami w Stanach Zjednoczonych — wyborami, w których skrajnie prawicowa przemoc jest stałym elementem. Jeden z kandydatów Partii Demokratycznej w stanie Pennsylwania został brutalnie pobity. Wyznawca teorii QAnon włamał się do domu Nancy Pelosi i zaatakował jej męża. Pracownicy placówek wyborczych w całym kraju otrzymują groźby.

To jest niezywkle istotny kontekst, którego nie można zignorować. Czy intencjonalnie, czy nie, działania Elona Muska przyczyniły się do klimatu radykalizacji i przemocy, jakim przesiąknięte jest codzienne życie w USA. Jego osobistą postawę często określa się terminem “absolutyzm wolnej mowy”. Widzimy właśnie, jak wygląda to w praktyce: w imię “wolności słowa” retoryka nienawiści i teorie spiskowe rozprzestrzeniają się kompletnie bezkarnie.

Co przejęcie Twittera oznacza dla użytkowników SentiOne

Obecnie ciężko jest przewidzieć, czy sytuacja na platformie wpłynie na użytkowników SentiOne. Otrzymujemy nasze dane bezpośrednio od API firmy — i stale monitorujemy sytuację aby zapewnić naszym klientom ciągły dostęp do danych.

Sytuacja wygląda inaczej dla zwykłych użytkowników Twittera. Jeśli Musk nie zawróci kursu — i będzie dalej rezygnował z infrastruktury i pracowników — dostęp do serwisu może być utrudniony. Możemy znowu zobaczyć Fail Whale!

Here he is!

Na dłuższą metę, przed Muskiem stoi zadanie znalezienia innych źródeł dochodu, jeśli nie odbuduje zaufania reklamodawców. Już widzimy dyskusje o tym, czy cała strona nie powinna znaleźć się za paywallem. Do tego dochodzi kwestia długu technicznego Twittera — która wymaga wykwalifikowanego personelu. Niestety, najbardziej odpowiednie osoby, które mogłyby rozwiązać ten problem zostały wyrzucone z pracy — a ci, którzy zostają już biją na alarm.

Żyjemy w przysłowiowych “interesujących czasach”. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, co stanie się z Twitterem jako platformą — ale zapewniamy, że obserwujemy sytuację uważnie.