Trendy w sieci

Całe moje dzieciństwo – 20 lat fenomenu Harrego Pottera

Wczoraj, 26 czerwca, Facebook zaczął czarować. Uczcił w ten sposób dwudziestolecie jednego z najpopularniejszych bohaterów współczesnej literatury. Równo dwie dekady temu chłopak z blizną na czole i jego przyjaciele zawładnęli życiem milionów nastolatków.

Tak naprawdę to nie żadne czary, ale prosta animacja – po wpisaniu na facebookowej tablicy imienia i nazwiska osieroconego i wiecznie pakującego się w kłopoty czarodzieja, możemy pobawić się wirtualną różdżką. To samo dzieje się przy wpisaniu nazwy jednego z czterech domów, które wychowywały w Hogwarcie kolejne pokolenia magików: Gryffindoru, Slytherinu, Huffelpuff i Ravenclaw.

Trochę magii na dobranoc, wpiszcie w komentarzach Harry Potter i podziwiajcie czary ?

Sprawdźcie też:

Slytherin
Gryffindor
Hufflepuff
Ravenclaw

Posted by Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki on Sunday, June 25, 2017

Do uruchomienia całej fali skojarzeń wystarcza zazwyczaj jeden mały impuls, a ludzie pracujący w Facebooku tą właśnie, niewinną atrakcją stworzyli potężny katalizator wspomnień. W moim przypadku kluczowa okazała się nie sama zabawa na niebieskim wallu, ale uświadomienie sobie dzięki niej zatrważającej prawdy – przecież to już DWADZIEŚCIA LAT!

Pamiętam dokładnie, jak zaczęła się moja przygoda z uniwersum stworzonym przez J.K. Rowling. Pierwszy tom dostałem od taty na Dzień Dziecka, za co jestem mu niesamowicie wdzięczny, ale za Chiny nie przypomnę sobie, w którym to było roku (ZAWSZE pamiętajcie o dedykacjach na pierwszej stronie!). Wiem jedynie, że w jednej z pierwszych klas podstawówki, mniej więcej pomiędzy “Akademią Pana Kleksa” a “Przygodami Tomka Sawyera” pochłonąłem “Kamień Filozoficzny” w jeden wieczór. Wyobraźnia zaczęła działać i mogę z ręką na sercu stwierdzić, że była to pierwsza książka, która zafascynowała mnie na tyle, aby z własnej woli nie rozstawać się przed snem z czarnym drukiem na wysłużonym, pożółkłym papierze. Idealnie wpisałem się więc cytat z Times’a, który chyba każdy pamięta z tylnej okładki każdej części sagi:

Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że należałem do potteromaniaków. Książka dosłownie – nomen omen – mnie oczarowała. Przez kilka długich lat, w napięciu czekając na kolejny tom, odkładałem oszczędności i jak ognia unikałem plotek o tym, co wydarzy się w najnowszej części (na szczęście dostęp do internetu nie był wtedy jeszcze aż tak powszechny). Na nic zdały się rady “przecież możesz wypożyczyć z biblioteki”  – ja MUSIAŁEM je mieć, dzięki czemu dziś leżą w zakamarkach szafy, w specjalnym pudełku czekając na kolejne pokolenia.

No właśnie, internet. Kiedy zaczynałem swoją przygodę z Harrym Potterem, praktycznie go nie było. Do premiery w naszej rodzimej telewizji przygotowywane były takie hity, jak: “Złotopolscy” czy “13. Posterunek”, w dziedzinie motoryzacji furorę robił produkowany w FSO Daewoo Lanos, a swoje rządy rozpoczynał rząd AWS pod przywództwem Jerzego Buzka.

Przy okazji ostatniej, wydanej w 2007 roku części “Harry Potter i Insygnia Śmierci” jej amatorskie, polskie tłumaczenie pojawiło się w sieci zaledwie 3 dni po amerykańskiej premierze. Wyzwaniem było odcięcie się od informacji na temat ostatecznych rozwiązań przed dorwaniem się do papierowego wydania z oficjalnym przekładem Andrzeja Polkowskiego – na to musieliśmy czekać ponad pół roku.

Kilka lat później – po premierach kinowych – film o Harrym Potterze trafił na antenę TVN. Przyznajcie się, kto nie miał ciarek na plecach i kolejnych, powracających wspomnień słysząc – coraz mroczniejsze z każdą częścią – intro?

Można powiedzieć, że w tym czasie świat online stał się już taki, jakim znamy go dziś, a za pomocą narzędzi do monitoringu internetu mogliśmy sprawdzić poruszenie, jakie produkcja sprzed kilku lat wywołała w sieci. I tak, podczas cyklicznych emisji serii używając słów “Harry Potter” dyskutowano tysiące razy:

Liczba wzmianek dla hasła: “Harry Potter” na przestrzeni lat 2015-2017. Trzy największe skupiska pików to “bloki” emisji kolejnych części na TVN. To mniejsze, w listopadzie i grudniu 2015 dotyczy powtórek w TVN 7.

Wczorajszy dzień rocznicy również zaowocował wzmożoną liczbą dyskusji o (już nie aż tak bardzo ? ) młodym czarodzieju. Na temat Pottera dyskutowano ponad 20 tysięcy razy. Tym razem w źródłach wyników zdecydowanie wygrał Facebook – podczas emisji TV góruje Twitter, o czym przeczytasz tutaj.

Źródła wyników dla tematu “Harry Potter”, 26.06.2017, źródło: SentiOne

Przenieśmy się z powrotem do świata magii… i odpowiedzmy na fundamentalne pytania.

Który z domów jest najpopularniejszy wśród Polaków czekających na list z Hogwartu?

W tym roku Slytherin górą!

Jakiego zaklęcia używają oni najchętniej?

Gdzie dyskutują?

Jak widać na pierwszym wykresie, głównie na Facebooku (rany, to takie mugolskie…). Monitoring internetu pozwala jednak na znalezienie wielu ciekawych miejsc, w których o magii można dowiedzieć się wiele więcej, niż w samych książkach…

… lub nawet przeczytać fanowskie kontynuacje sagi.

O jakości takich publikacji można dyskutować, tak samo jak o wydanej niedawno sztuce “Harry Potter i przeklęte dziecko”. Jedno jest pewne – temat żyje, a dzięki ludzkiej wyobraźni i wspomnieniom jeszcze długo będzie miał się dobrze. Jak widać, jeśli tylko chcecie znów przenieść się w świat Harrego, Rona i Hermiony, wystarczy parę kliknięć. Albo po prostu… otworzyć starą, dobrą, tradycyjną książkę :).